Leniwa niedziela. Skrawki, fragmenty - to był piękny słoneczny dzień. Jak się dobrze wsłuchacie to w takich miejscach słychać już pszczoły . Pierwszy komar usiadł mi dzisiaj na ręce. Dopisuje mi wena. Z tych lekkich brązów wybija się już zieleń. Strasznie się cieszę z tego powodu. Na przyszłe lata dobrze jednak by było uciekać na południe w okresie zimowym. Po tej zimie jak już kiedyś pisałem najdłuższej zimie życia , rany się goją książkowo. Kompot gruszkowy, papierosy na tarasie. Zapach świeżo skoszonej trawy. Wszystko takie pierwsze , wszystko na nowo. Chyba za mocno to odczuwam. Dokumentuje, zapisuje. Może po prostu z tęsknoty. Ten wrzut już nie mógł być w odcieniach szarości. To tyle na dzisiaj.
z pozdrowieniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz