4/27/2013

153.





z notatnika ulicznika/Zielona Góra/ Wiosna/2013

Las. Spacer w koło osiedla Pomorskiego i Śląskiego. Kilka kilometrów z Nickiem Cave'em na słuchawkach. Las chwile po przejściowym deszczu. Pachniało tak jak w lesie właśnie po wiosennym opadzie. Pięknie. Na szczęście nie napotkałem na drodze żadnych ludzi. W lesie na pierwszym kilometrze jeszcze ich widać, tzn widać to co zostawiają po sobie. Po obu stronach ścieżki. Stare telewizory to norma , butelki te ze zwrotna kaucją. I inne ciuchy , tak jakby nie było śmietników nigdzie. Z tych wszystkich butelek z kaucją zbieracze dobrą dniówkę by zarobili. Później jak kończą się już wydeptane ścieżki i ptaki czuja się lepiej zaczyna się tajemniczy las. Słuchawki już wtedy miałem na szyi. Było tak cicho, totalnie bezszelestnie. 
Przemoczyłem buty, spaliłem dwa papierosy. Wystraszyłem się dzikiej zwierzyny , która poniekąd wystraszyła się mnie. W takiej gęstwinie było tylko słychać odgłos łamiących się gałęzi. Kilometr w las napotkałem zgliszcza jakiegoś obozowiska bezdomnego. Totalnie spalone. Chyba nagły wypadek , zostało kilka życiowych przedmiotów. Skarpetki wisiały na lince na drzewie. Kiedyś fascynowało mnie życie w lesie. W zasadzie dalej mnie fascynuje.  
Wróciłem do mieszkania . Nick Cave już na głośnikach.

z pozdrowieniami.

1 komentarz: